W szkole
W niemal wszystkich angielskich szkołach
obowiązują mundurki. Rodzice dostają
listę "umundurowania" na początku roku
szkolnego. Wiekszość ciuszków można
dostać w zwykłych sklepach, np. ASDA,
Woolworths, Marks & Spencer. Natomiast
bluzę, blezer, krawat trzeba zakupić
w szkole. Kompletny mundurek, łącznie
ze strojem gimnastycznym, to wydatek
ok. 50 funtów.
Podręczniki, zeszyty i wszystkie
przybory dla mniejszych dzieci zwykle
zapewnia szkoła. Większe dzieci (od
10 lat) często przynoszą własne piórniki,
długopisy, flamastry i drobne przybory.
Lekcje zaczynaja się o 9.00 i kończa
o 15.00, z godzinną przerwą na lunch.
W podstawówkach nie stawia się stopni.
Na koniec semestru dzieci dostają zwykle
podsumowanie wyników w formie opisowej
(school report). Na koniec roku szkolnego
rodzice otrzymują obszerniejszy, bardziej
szczegółowy raport.
Poziom nauczania początkowo jest
wyższy niż w Polsce. Już czteroletnie
maluchy uczą się czytania i pisania.
9-10 - latki poznają ułamki, podstawy
geometrii i fizyki. Później jednak to
się wyrównuje w porównaniu z polskimi
dziećmi i u nastolatków nie widać już
tak dużej różnicy.
Tym co rzuca się w oczy w angielskich
szkołach jest dużo większy luz niż w
szkołach polskich. W młodszych klasach
dzieci są miłe, otwarte i ciekawe nowych
osób, szybko nawiązują znajomości, więc
nie ma tu wielu kłopotów. W starszych
klasach, niestety, popularne jest coś,
co tu zwie się bullying - napastowanie,
znęcanie się nad daną osobą. Niekoniecznie
może się to przytrafić nowemu przybyszowi,
ale podobno zjawisko to jest tu znacznie
bardziej rozpowszechnione niż w Polsce.
Dlatego należy uczyć dzieci, żeby ze
wszystkimi problemami natychmiast zgłaszały
się do rodziców albo nauczycieli i w
żadnym wypadku nie traktować tego jako
donosicielstwa.
Jeśli więc obawiasz się jak to będzie,
kiedy przeniesiesz się do Anglii z całą
rodziną - nie martw się. W końcu wszyscy
te kilkanaście lat w różnych szkołach
spędziliśmy i ciągle żyjemy. A twoje
dzieci, ze świetnym angielskim i brytyjskimi
dyplomami, na pewno łatwiej znajdą później
swoje miejsce i pracę w Zjednoczonej
Europie.
Dziękuję Ewie i Rudej za pomoc.